Jakkolwiek mnie żegnasz -
ponury
uśmiechnięty
obojętny
wzburzony -
mówisz po prostu
- no to do widzenia -
jakby każda chwila bez Ciebie
nie liczyła się w ogólnym rachunku
Gdy wysłuchawszy kroków
wystukujących puls w moich skroniach
zamykam wreszcie drzwi
oczy mam szkliste
- jeszcze jedna nieobecność
nie do odwrócenia
Idziesz niby swobodnie
ale i Twój metronom
(wiem dobrze)
wypada z rytmu
choćby to było
najzwyklejsze do widzenia
czy też odejście z chęcią niepamięci
Myśli prowadzą Cię
do naszego wspólnego źródła
przy którym tego dnia
już się nie spotkamy
Wanda Bacewicz